Rodzimy się, w jakimś etapie życia podejmujemy, że chcemy grać w piłkę nożną, dostajemy się do klubu (najczęściej lokalnego), nasza osobowość się rozwija, zmieniamy kluby, lecz po kilku latach gry w piłkę nasza kariera ma się ku końcowi. Postanawiamy, że podszkolimy swoje umiejętności i po zakończeniu kariery piłkarskiej, wejdziemy w karierę trenerską.
Po wspaniałych latach gry w piłkę nożną, nagle ukazuje się wymarzona posada trenera/managera klubu, mało znaczącego w świecie piłkarskim, lecz nasze ambicje są o bardziej większe niżeli ten klub. Kibice widzą w Tobie zbawcę po ostatnich nieudanych wynikach poprzedniego trenera. Wierzysz, że możesz zdziałać wiele, niż poprzednicy, i nie rozczarować kibiców jak i samego zarządu klubu. Zaczynasz analizować, rozmawiać, postrzegać, wyciągać wnioski z gry, która przynosiła klubowi złe wyniki. Znajdujesz rozwiązanie problemu, widzisz światełko dla siebie, jest lepiej niż się spodziewałeś. Zmiana taktyki, pozwolenie grania rezerwowym, którzy posiadają umiejętności, które nie zostały odkryte. Przychodzi dzień prawdy, czyli mecz. Gra napawa optymizmem, kibice szaleją, nagle GOL, cieszysz się, to jest to, co chciałem osiągnąć, aby nie zmarnować szansy. Kolejne analizy, przetasowania, i mecze. Klub staje na nogi, wprowadzasz go do lepszej ligi. Zarząd klubu jak i ty jesteście zadowoleni, czekacie na następny sezon w nowej lidze.
Jednak twoim poczynaniom w trakcie trwania rozgrywek przypatrywali się ludzie, którzy poszukiwali trenera na miarę ich ligi jak i klubu. Zainteresowanie ich jest ogromne, zgłaszają się do Ciebie, aby porozmawiać o podjęciu pracy w Najlepszym klubie I ligi. Tętno zaczyna przyspieszać, jest Ci gorąco na samą wieść, że możesz być trenerem tak wielkiego klubu, który zdobył mistrzostwo, otwiera to przed tobą wielkie horyzonty. Rozmowy trwają, po dłuższym namyśle decydujesz się na kontrakt. Zdajesz sobie sprawę, że nie jest to samo, co w klubie, który prowadziłeś. Inne zaplecze, inni ludzie, inne spostrzeżenia, inne ambicje. Ty wiesz, co jest Twoim ambitnym celem, a tym bardziej to, że jesteś trenerem najlepszego klubu.
Klub, z którym związałeś się kontraktem, startuje w rozgrywkach, które są prestiżową imprezą piłkarską, a to oznacza, że ambicje jeszcze bardziej potęgują Cię do pracy. Sezon z klubem jest bardzo napięty, zdarzają się mecze, co 2 dzień, wiesz, że masz wiele pracy, której musisz podołać. Starasz się, już czujesz, że jesteś zmęczony, wyniki są pozytywne to pozwala Ci cieszyć się z tego, że dajesz radę.
Rozgrywki ligowe jak i pucharowe, znajdują się blisko półmetka. Dotychczas wszystko było ok. wygrane, remis, a tu nagle 1 porażka. Poza kończonym spotkaniu, rozmawiasz z piłkarzami, analizujesz, co było nie tak. Twoje spostrzeżenia nic nie przyniosły, mówisz sobie tak to tylko jedna porażka nic znaczącego, następne mecze wygramy. Jednak jedna porażka, zamienia się w pasmo nieszczęść, raz po raz przegrywasz, największy wynik to remis. Twoja życiowa praca, która przyszła tak łatwo, wisi na włosku, który z każdą porażką staje się, co raz bardziej cienki. Zarząd jak i kibice patrzą na Ciebie wrogo, jak byk na torreadora. Nie przespane noce, dni pełne wypitych kaw, nerwy poszarpane. Zdajesz sobie sprawę że widmo dymisji jest tak blisko jak Twój cień., zaczynasz bać się swego cienia, bo widzisz w nim „nagłą dymisję”, jeżeli nie rozwiążesz problemu którym są porażki zespołu w ostatnich bardzo znaczących, meczach. Tu pojawia się smak degradacji, zaczynasz czuć.
Wierzysz nadal w to, że się uda, ale w meczu prawdy, który dawał Cień nadzieji na to, że dymisja się oddali, tak się nie staje, bo to już kolejna przegrana, która powoduje, że klub spada w dolną cześć tabeli, blisko miejsc spadkowych. Zarząd klubu, w czasie spotkania nadzwyczajnego, nie daje ci żadnych szans na obronę, zrozumieli błąd, jaki popełnili, zatrudniając Ciebie.
Zostajesz zwolniony z funkcji trenera, a co za tym idzie to „degradacja”. Kluby które kiedyś widziały Cię na swojej ławce trenerskiej, już tak na Ciebie tak nie postrzegają. W przeciągu kilku miesięcy byłeś kimś, trenerem najlepszego klubu ligi, zaprzepaściłeś to powodując, że klub stoi na granicy spadkowej do niższej ligi, może pozostać zdegradowany. A ty byłeś tego wykonawcą, powodując ze klub miał słabe wyniki, a nawet ich w ogóle nie posiadał. Stajesz się pośmiewiskiem, człowiekiem, który w życiu już nic nigdy nie zdobędzie, osiągnie, degeneratem, załamujesz się. Kluby wiedzą, co zrobiłeś dla takiego wielkiego klubu i nie pozwolą na zatrudnianie takiej osoby jak ty na tak odpowiedzialnym stanowisku.
Czytając ten artykuł, może bardziej myśl, spostrzeżenia, ale także, co raz w większym stopniu realia. Zdajecie sobie sprawę, że bycie kimś to naprawdę odpowiedzialna praca, w pewnych momentach będąc wysoko na stanowisku, nie tylko będąc trenerem piłkarskim, ale także w innych przedsiębiorstwach. Zapominamy o tym, że możemy kiedyś zostać zdegradowani, a czasami powodując najmniejsze problemy. Gdy to jednak nastąpi to, nie potrafimy się podnieść i zacząć nowy etap życia. Dlatego odpowiadając na pytanie, powiem, że ten smak istnieje tak samo w sporcie, tylko to jest smak emocji. Smak, który czujemy, ale przez emocje (radość, smutek, płacz, itp.) nie tylko przez to, co zjemy.
Czy zaznaliście podobnego smaku?