Powiedz mi kim grasz, a powiem Ci czego szukasz w managerach.
Każdy z nas jest innym człowiekiem, wielu z nas ma inne zainteresowania, inaczej spędzamy czas wolny, ale łączy nas jedno – uwielbiamy grać w managery. Dlaczego właśnie ten gatunek gier sobie upodobaliśmy? Co jest w nich takiego szczególnego, że spędzamy przy nich setki godzin? I najważniejsze czy każdy z nas gra w managera z tego samego powodu?
Nie zależnie od tego czy wolimy FIFA Managera, Football Managera czy innego CMa łączy nad jedno. Wszyscy mamy jedną pasje. Piłka nożna w mniejszym lub większym stopniu łączy wszystkie osoby, które czytają teraz ten tekst. Gdy zasiadamy przed komputerem i odpalamy ukochanego managera łączymy dwie nasze pasje. Piłkę i komputery. Ale jednak każdy gracz się czymś różni. Każdy nas zwraca uwagę na inne rzeczy i inne aspekty gry podobają mu się w grach komputerowych. Pierwszy podział następuje przy wyborze gry. O tym, że FIFAM oraz FM skierowane są do innego profilu graczy mówiłem w swoim największym tekście dotyczącym managerów (patrz FIFA Manager 09 okiem fana(tyka) Football Managera). Jednak czy gdy już podzielimy graczy na tych, którzy wolą FMa lub FIFAM dostaniemy dwie w miarę jednolite grupy? Śmiem twierdzić, że jednak nie. Pozostaje jeszcze najważniejsza różnica. Różni nas powód, dla którego gramy w managery piłkarskie.
Wybór klubu do grania jest często powodem do kpin, żartów i dziwnych uwag na forach internetowych i wśród znajomych. Dlaczego? Gdyż gracze dzielą się tutaj na kolejne dwie grupy. Jedni wolą obejmować klub z 3-4 ligi jakiegoś kraju i prowadzić go przez lata i kierować w drodze na sam szczyt. Natomiast drugiej grupie przyjemność sprawa gra Realem, Barceloną czy innym Manchasterem.. Czy to oznacza, że Ci drudzy są gorszymi graczami? Czy to oznacza, że zwolennicy grania potęgami piłkarskimi idą na łatwiznę? Dwa razy NIE! Śmiem twierdzić, że obie grupy grają w managera z dwóch różnych powodów.
Zacznijmy od grupy zwolenników grania słabeuszami i wprowadzania ich na szczyt. Są to zazwyczaj zwolennicy teorii od zera do milionera. Marzy im się stopniowy awans w hierarchii sławy. Jest to grupa osób, która woli „pracować” z nieznanymi zawodnikami, z budżetem na poziomie kilku tysięcy euro i bez możliwości kupowania gwiazd. Tacy gracze całymi godzinami przeczesują rynek transferowy w poszukiwaniu zawodników tanich, najlepiej bez kontraktu i takich, których nie odstrasza gra na trzecioligowych boiskach. Budowa zespołu często opiera się na młodych graczach, wręcz juniorach, uzupełnionymi zawodnikami wypożyczonymi oraz podstarzałymi dziadkami, których w lepszych klubach już nie chcą. Takimi klubami grają też przede wszystkim osoby, które chcą zbudować swój klub od początku do końca.
Druga grupa, do której należy chyba większość graczy wybiera grę w najwyższych ligach i preferuje grę drużynami z samego topu. Dlaczego sprawia nam przyjemność gra Realem, Barceloną, Arsenalem czy Milanem? Bo mamy świadomość, że prowadzenie przez nas potęgi piłkarskiej, jest możliwe tylko na ekranie komputera. Uwielbiamy patrzeć na grę najlepszych piłkarzy. Często zastanawiamy się czy na miejscu Beniteza, Wengera czy Mourinho wystawilibyśmy ten sam skład. Krytykujemy powołania Don Leo. Fani Realu nie są w stanie wybaczyć, że w kadrze Hiszpanii nie ma Raula. Natomiast FM, FIFAM czy inny manager daje szansę nam decydować o takich sprawach. Możemy sprawić, że nasz ukochany klub zdominuje rozgrywki krajowe i europejskie. Możemy kupić wszystkich ulubionych zawodników i stworzyć prawdziwy dream team. Gra najlepszymi daje nam możliwości, o których tylko marzymy, możliwości, których prawdopodobnie nigdy nie będziemy mieć w świecie realnym. Bo ilu z nas będzie kiedyś miało możliwość usiąść na ławce Camp Nou lub opieprzyć zawodnika wartego ponad 90mln. Ilu z nas będzie mogło, co roku bezkarnie wydać 100mln euro?
Wybór klubu do grania jest często powodem do kpin, żartów i dziwnych uwag na forach internetowych i wśród znajomych. Dlaczego? Gdyż gracze dzielą się tutaj na kolejne dwie grupy. Jedni wolą obejmować klub z 3-4 ligi jakiegoś kraju i prowadzić go przez lata i kierować w drodze na sam szczyt. Natomiast drugiej grupie przyjemność sprawa gra Realem, Barceloną czy innym Manchasterem.. Czy to oznacza, że Ci drudzy są gorszymi graczami? Czy to oznacza, że zwolennicy grania potęgami piłkarskimi idą na łatwiznę? Dwa razy NIE! Śmiem twierdzić, że obie grupy grają w managera z dwóch różnych powodów.
Zacznijmy od grupy zwolenników grania słabeuszami i wprowadzania ich na szczyt. Są to zazwyczaj zwolennicy teorii od zera do milionera. Marzy im się stopniowy awans w hierarchii sławy. Jest to grupa osób, która woli „pracować” z nieznanymi zawodnikami, z budżetem na poziomie kilku tysięcy euro i bez możliwości kupowania gwiazd. Tacy gracze całymi godzinami przeczesują rynek transferowy w poszukiwaniu zawodników tanich, najlepiej bez kontraktu i takich, których nie odstrasza gra na trzecioligowych boiskach. Budowa zespołu często opiera się na młodych graczach, wręcz juniorach, uzupełnionymi zawodnikami wypożyczonymi oraz podstarzałymi dziadkami, których w lepszych klubach już nie chcą. Takimi klubami grają też przede wszystkim osoby, które chcą zbudować swój klub od początku do końca.
Druga grupa, do której należy chyba większość graczy wybiera grę w najwyższych ligach i preferuje grę drużynami z samego topu. Dlaczego sprawia nam przyjemność gra Realem, Barceloną, Arsenalem czy Milanem? Bo mamy świadomość, że prowadzenie przez nas potęgi piłkarskiej, jest możliwe tylko na ekranie komputera. Uwielbiamy patrzeć na grę najlepszych piłkarzy. Często zastanawiamy się czy na miejscu Beniteza, Wengera czy Mourinho wystawilibyśmy ten sam skład. Krytykujemy powołania Don Leo. Fani Realu nie są w stanie wybaczyć, że w kadrze Hiszpanii nie ma Raula. Natomiast FM, FIFAM czy inny manager daje szansę nam decydować o takich sprawach. Możemy sprawić, że nasz ukochany klub zdominuje rozgrywki krajowe i europejskie. Możemy kupić wszystkich ulubionych zawodników i stworzyć prawdziwy dream team. Gra najlepszymi daje nam możliwości, o których tylko marzymy, możliwości, których prawdopodobnie nigdy nie będziemy mieć w świecie realnym. Bo ilu z nas będzie kiedyś miało możliwość usiąść na ławce Camp Nou lub opieprzyć zawodnika wartego ponad 90mln. Ilu z nas będzie mogło, co roku bezkarnie wydać 100mln euro?
Następnym razem, gdy zaczniesz krytykować osobę, która gra potęgami europejskimi, zastanów się czy masz do tego podstawy. To, że ktoś gra Realem to wcale nie znaczy, że jest słaby w managera, po prostu dla niego jest to jedyna możliwość by spełnić marzenia. Do dyskusji na temat artykułu zapraszamy jak zwykle na nasze forum.