Tytuł jest trochę dziwny. Jednakże w pełni pokrywa się z tym, o czym zaraz przeczytacie.
Są takie chwile, gdy i mężczyzna płacze. Płacze, bo, na przykład, odchodzą jego przyjaciele. Jego “miłość”. Tak więc płaczę. Nie, nie jestem gejem.
Nie raz słyszałem na tym forum, że moja kariera w FifaM jest bardzo ciekawa, niektórzy nawet prosili mnie o save’a. Nie ukrywam – moja kariera jest ciekawa, naszpikowana akcją i odmienna od innych. Dziś, oficjalnie chciałbym pożegnać się z nią, bowiem lekko mi się znudziła, no i oczywiście przygotowuję się do przesiadki na FifaM 11. Ale zaraz, nie mogę tego zrobić ot tak po prostu 🙂
Ponieważ mam zamiar oddać wam tego save’a, warto, byście trochę o nim poczytali. A poniewaz kariera była bardzo długa, to i tekst będzie długi 🙂
Karierę rozpocząłem od wybrania lig – wybrałem wszystkie ligi angielskie, zapominając o rezerwach. Cały czas nad tym ubolewam, bowiem moje rezerwy bez symulowania tej ligi nie rozwijają się. Oczywiste były następne kroki – tak, NFFC, tak, życie prywatne, tak, poziom trudności najwyższy. No i zacząłem. Jak to zwykle – pierwsze sezony były walką o pierwszą ligę. Zakończone porażką, jak to zwykle. Wybitym taktykiem nie jestem.
Po kilku sezonach ciągłego kupowania zawodników, postanowiłem zmienić koncept, i zrobić coś, czego nikt nie próbował – grać TYLKO własnymi juniorami. Oczywiście, juniorzy jakich otrzymuje się z początku są zbyt słabi bo cokolwiek zdziałać, musiałem więc założyć obóz dla juniorów. Dla testu – w USA.
Stamtąd wyszło tylko 2 moich piłkarzy – Sammy Wiliams (co niektórzy go tu znają :D) i Angel Mandra (tego drugiego potem sprzedałem do Chelsea – mój błąd). Zawsze kupowałem juniorów od agentów, toteż i teraz z tego korzystałem – nabyłem takie gwiazdy jak Miika Aleksi Multaharju.
Pierwsze sezony w tak mało doświadczonej drużynie to zawsze udręka – spadki i porażki były normą. Po 10 sezonach od rozpoczęcia gry moja drużyna była już w 100% moimi juniorami – co bardzo mnie cieszyło, bowiem moje “gwiazdki” dotarły aż do Barclays, by tam dostać łupnia i spaść z powrotem w dół.
Ale kolejne spadki i awanse nie były niczym dziwnym. Moi kolejni juniorzy byli coraz lepsi, drużyna była coraz wyżej. Bardzo często wielkie kluby zabierały mi moich najważniejszych zawodników – ale ich miejsce zajmowali inni, jeszcze lepsi. Po 20 sezonach byliśmy już stałymi bywalcami Barclays. Mieliśmy już poziom ~800. Było świetnie.
Przez mój klub przetoczyli się najprzeróżniejsi zawodnicy – od Łotyszów (taki np. Artier Kruus, 89), przez San Marińczyków (a było ich chyba z 10, wszyscy ~70 :P), po Fidżów (tak to się pisze?). Rzadko bywali tu Anglicy.
Nigdy nie zmieniłem klubu. I to właśnie kocham – grę jednym klubem. Mój zespół mnie kochał, ja ich. (zaczynam płakać…) Około roku 2040 zaczęli mi to wynagradzać – zdobyliśmy FA Cup, pierwszy raz byliśmy w pucharach europejskich.
Klub był wylęgarnią talentów. Miałem chyba z 5 piłkarzy na poziomie 90, ze 20 na 80. Najwyższy poziom drużyny w historii wynosił 850. Mimo to, nasza drużyna zawsze była takim średniakiem w pierwszej lidze – a to miejsce 7, a to 10, a to 4. Nigdy nie byliśmy w pierwszej 3.
Czasem zostawałem managerem reprezentacji – ale zazwyczaj tylko na dany
turniej. Nudziło mnie granie cały rok w tej samej reprezentacji. Dzięki temu save’owi nauczyłem się wiele. Teraz tę wiedzę chcę przekazać wam.
Chciałbym, by każdy kto pobierze ten plik, grał tak jak ja – nie kupował, cieszył się tym co ma, nigdy nie walczył o mistrzostwo, grał dla zabawy. Tak bowiem grałem do tych 40 sezonów, i tak chciałem grać dalej. Ale teraz chcę, byście wy kontynuowali moje dzieło. Chyba że nie chcecie 🙂
Jako że byłem proszony przez wiele osób o save, chciałbym by został on umieszczony w dziale Download. Może ktoś dzięki niemu będzie uszczęśliwiony, a inny wyniesie z niego jakąś naukę?
No, i na koniec naturalnie link:
http://promaster.boo.pl/save-promaster-FifaM10.rar
Żegnam, pozdrawiam moich wirtualnych przyjaciół z szatni i boiska! All hail the great Reds!
Dziękuję temu plikowi za te setki godzin zabawy. Najlepszej zabawy pod słońcem!
Pozdrawiam i dziękuję za uwagę,
Promaster.