Apetyt rośnie w miarę jedzenia

6

Moja przygoda z grami typu „manager piłkarski” rozpoczęła się 1997 roku grą o nazwie „Championship Manager 2: Season 97/98”. Każdy może szybko policzyć że pogrywam w ten gatunek już dziesięć lat, a w tym artykule chciałem wam streścić wszystko to co przeżyłem podczas dziesięcioletniej kariery wirtualnego managera.

Wróćmy więc do początku, gdy na mojej niesamowitej maszynie wyposażonej w procesor Pentium 166 MHz i chyba 64 MB RAM uruchomiłem wspomnianego wyżej CM. W czasie oczekiwania (bardzo długo) na załadowanie bazy danych, zastanawiałem się co może mi zaoferować tego typu gra ? Nawet nie przeszło mi przez myśl że coś co przypomina arkusz kalkulacyjny ukradnie mi ponad rok życia.

Mówiąc szczerze uzależniłem się od tej gry, każdą wolną chwilę spędzałem prowadząc mój Manchester United, a w każdej chwili kiedy nie mogłem tego robić myślałem co muszę zmienić w moim zespole, kogo kupić, sprzedać albo wystawić w meczu. Do tej pory pamiętam największy błąd CM, a mianowicie gigantyczną liczbę kontuzji u zawodników, zresztą jaki trener może zapomnieć moment w którym na kilka dni przed wymarzonym finałem ligi mistrzów wypada ze składu ośmiu podstawowych graczy! Dzięki CM wpadłem również w nawyk którego nie mogę pozbyć się do dzisiaj, a mianowicie prawie zawsze gram w lidze angielskiej, sam nie potrafię odpowiedzieć na pytanie dlaczego, po prostu nie umiem się odnaleźć w innych ligach.

W roku 1999 pojawił się słynny Championship Manager 3, który znowu zabrał kilka lat mojego życia, tu jednak po pewnym czasie coś mi nie grało. Oczywiście przeżywałem każde zwycięstwo i porażkę, ale zaczynałem czuć że czegoś mi zaczyna brakować. Pamiętam jak udzielałem wywiadu dla dziennikarzy, czy też chwaliłem chłopaków po dobrym meczu, ale w wyobraźni ! Tak bardzo brakowało mi takiej możliwości w grze, a także rozbudowy stadionu i całej klubowej infrastruktury. W ten właśnie sposób trafiłem pierwszy raz na dziecko EA Sports-u o dość długim imieniu: The F.A. Premier League Football Manager 2001.

Nasze pierwsze spotkanie było dla mnie szokiem, gra oferowała piękną grafikę oraz możliwość rozbudowy stadionu i coś naprawdę niesamowitego mecz w trybie 3D !!! Osoby które przeszły taką drogę jak ja wiedzą o czym mowie, natomiast dla młodszego pokolenia przedstawię to w postaci screenów. Zobaczcie co czuje gracz który przez trzy lata oglądał migający pasek, a teraz widzi trójwymiarowych piłkarzy.

 

 

Niestety największą wadą produktu EA Sports była zerowa grywalność ! Spędziłem z tą grą może dwa miesiące i wróciłem do ukochanego CM. Fakt że gra miała bajery graficzne, ale nie posiadała tego specyficznego klimatu, a dodatkowo miała mnóstwo błędów z wywalaniem do Windowsa i tak zwanym popsutym Save-m włącznie. Dzięki bublowi jaki miałem możliwość poznać spędziłem kolejne dwa lata z moim Championship Managerem.

Najwieksza niespodzianka miała miejsce w 2003 roku kiedy na półki sklepowe trafił wreszcie CM nr 4. Posiadał tyle nowych opcji i możliwości że znowu zamydlił mi oczy na kolejne dwa lata. Wreszcie miałem możliwość rozmowy z mediami , mogłem ustalać ceny biletów, posiadałem mnóstwo opcji o których tak bardzo i długo marzyłem. Dodatkowo otrzymałem polską wersję językową tak oczekiwanej gry. Czy więcej mógł sobie wymarzyć taki maniak jak ja ? Bardzo szybko okazało się że mógł, błędów było sporo, a na dodatek szybko (po roku grania) znudziłem się tym tytułem i zatęskniłem za trybem 3D.

 

 

Można powiedzieć, że od tego momentu nastąpiła dla mnie dłuższa przerwa w grach tego typu, oczywiście pogrywałem jeszcze w CM-a, jednak już tylko sporadycznie. Odrodzenie pasji nastąpiło w 2006 roku, kiedy to Championship Manager stał się Football Managerem, niestety błędy w grze oraz w większym stopniu znudzenie spowodowały że ponownie spróbowałem produktu ze stajni EA Sports (FIFA MANAGER 06). Moje zaskoczenie było wielkie kiedy ponownie się zawiodłem, tak samo zresztą jak na następnych wydaniach FM 2007 oraz FIFAM 2007.

W tym roku na mojej półce znalazła się tylko FIFA MANAGER 08, nie ze względu na to że uważam ten produkt za lepszy, ale dlatego że FM mi się znudził. Muszę jednak stwierdzić że od kilku lat żadna gra nie przyniosła mojej osobie tyle radości co pierwsze wydanie Championship-a. Zastanawiałem się dlaczego tak jest, jednak nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. Posiadałem grę doskonałą, ale zapragnąłem czegoś więcej, przyznać muszę że to dostaje co roku, jednak zawsze jest jakieś “ale”. Jak stare powiedzenie głosi: „apetyt rośnie w miarę jedzenia” i chyba najlepiej pasuje to do mojej historii, ciągle mam ochotę na coś lepszego, tylko teraz po dziesięciu latach zastanawiam się nad znaczeniem słowa lepsze. Zobaczymy czy najnowszy produkt EA Sports będzie lepszy, czy tylko bardziej rozbudowany.